Gdy przeglądamy aranżacje modnie urządzonych kuchni, nieuchronnie w końcu natkniemy się na pięknie zagospodarowaną paterę z owocami. Zielone jabłka, złociste banany, zwisające kiście winogron aż kipią soczystością tak, że chciałoby się sięgnąć przez taflę ekranu i schrupać je na miejscu. Pospolita muszka owocówka - zagorzała lokatorka tych ślicznych stylizacji - oczywiście na zdjęciach nie występuje. Tymczasem bez odpowiedniej ochrony o takim widoku w naszym własnym domu możemy jedynie pomarzyć.
Aby skutecznie zwalczyć zagrożenie, należy je najpierw zrozumieć. Muszka owocówka (z łaciny Drosophila Melanogaster), jak sama nazwa wskazuje, żywi się owocami, a konkretniej drożdżami zawartymi w zepsutych częściach owocu. Natura wyposażyła ją w czułki, dzięki którym potrafi wyczuć ulatniający się z nich etanol na odległość nawet kilkunastu metrów. Gatunek ten składa również w owocach jaja, z których w przeciągu kilkunastu godzin wyklują się larwy. Po upływie około czterech dni larwy przekształcają się w dorosłe osobniki. Najlepszym miejscem dla złożenia potomstwa są owoce dojrzewające, które po upływie czasu potrzebnego na wyklucie staną się idealnym pożywieniem dla małych muchowatych. Jeśli więc na naszych owocach nie widzimy najmniejszych śladów zepsucia nie oznacza to, że są one dla muszki nie interesujące.
Nie warto lekceważyć zagrożenia, jakie zarazki, przenoszone przez muszki owocówki, stanowią dla człowieka. Jej miłość do owoców jest bowiem niczym w porównaniu z przywiązaniem, jakim darzy pospolite śmietniki.
Po pierwsze należy stworzyć w naszym domu warunki, w których muszka owocówka nie znajdzie dla siebie nic ciekawego. Jeśli bowiem raz stwierdzi, że w naszym domu jest jej całkiem przyjemnie, nakłonienie jej do rezygnacji z bycia naszym uciążliwym współlokatorem może potrwać nawet kilka dni. Aby zniechęcić muszkę owocówkę do przebywania w naszym otoczeniu wystarczy trzymać się paru prostych zasad.
Powyższe metody powinny pomóc ograniczyć inwazję muszek. Po ich zastosowaniu w przeciągu kilku dni nasz nieproszony gość z pewnością się wyniesie. Jeśli chcemy przyspieszyć ten proces możemy zainwestować w specjalną pułapkę na muszki, dostępną w niemal każdym markecie. Nie jest droga, kosztuje zaledwie kilkanaście złotych, a jej skuteczność jest naprawdę wysoka. Ma ona konstrukcję prostego pojemnika z wąskim otworem, do którego wlewamy płyn, wabiący muszki. Pułapka działa mniej więcej przez miesiąc, potem płyn należy wymienić.
Podobną konstrukcję można wykonać samemu. Wystarczy nakłuć plastikową butelkę w kilkunastu miejscach, w środku umieścić dowolny środek produkujący etanol i szczelnie ją zakręcić. Rolę takiego środka może spełnić mieszanka płynu do mycia naczyń i octu winnego, kawałek zamoczonych w odrobinie wody drożdży spożywczych, czy po prostu fermentujące kawałki owoców. Muszki wejdą przez otwory do butelki i już z niej nie wyjdą.
Zrezygnujmy natomiast z wszelkiego rodzaju dostępnych w sklepach aerozoli - trudno bowiem określić co jest bardziej szkodliwe: muszki owocówki, czy czysta chemia.